
Tak młode tygrysiątko, zdziwiło mnie to, że sam tu siedzi, ale bardziej się nad tym nie zastanawiałem tylko zapytałem.
-Co ty tutaj robisz sam co? Jak masz na imię?
-Tak się włóczę... A na imię mam Andy (czyt. Endi) A ty co tu robisz?
-Ja szukam mojej koleżanki ze stada.
-Masz swoje stado?-Tygrysek słuchał z podziwem.
-Tak...
-A... Czy ja też bym mógł?...
-Nie masz rodziny?-Zrobiło mi się żal młodego. Bardzo chciałem go przygarnąć.
-Moja rodzina nie żyje...
W tym momencie po raz pierwszy dostrzegłem jak z twarzy tygryska znika uśmiech. Postanowiłem wziąć go ze sobą. Razem poszliśmy szukać Dash...
Fajne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńO fajnie, że zmieniłaś tytuł na dzieciństwo Dash ;) I dzięki, że skomentowałaś. Jakbyś mogła to poleć trochę bloga, żeby chociaż było jeszcze kilka osób
OdpowiedzUsuńJuż jest w zakładce na sabinu, a co do rozdziału to jest pisany!
OdpowiedzUsuń